Czy Twoja skóra też ma „humorki”?
Jeśli kiedykolwiek obudziłaś się rano z niespodzianką na brodzie (i nie, nie chodzi o pryszcza w postaci nowego tatuażu, tylko tego znacznie mniej artystycznego), to pewnie dobrze wiesz, że cykl menstruacyjny potrafi grać nam wszystkim na nosie — dosłownie. I choć często mówimy o nastrojach, bólu brzucha i apetycie na czekoladę, to nasza cera też przechodzi przez cały emocjonalno-hormonalny rollercoaster.
Serio, moja skóra potrafi być jak ja w PMS-ie — wszystko jej przeszkadza, nic nie pasuje, i reaguje na najmniejszy stres krostką wielkości pół Doliny Krzemowej. Ale nie martw się — da się to ogarnąć! Klucz tkwi w zrozumieniu, w jakiej fazie cyklu jesteśmy i jak wtedy dbać o cerę.
Faza 1: Menstruacja — czyli „czas na reset”
Kiedy zaczyna się okres, poziom estrogenu i progesteronu spada jak poziom baterii po całym dniu scrollowania TikToka. Skóra staje się sucha, wrażliwa i często bardziej podatna na podrażnienia. Jeśli masz wrażenie, że nagle każdy krem cię szczypie — to właśnie ten moment.
- Postaw na nawilżanie. Sięgnij po kremy z kwasem hialuronowym, ceramidami albo pantenolem.
- Unikaj mocnych zabiegów. Peelingi kwasowe, retinol i inne „ciężkie działa” zostaw na później.
- Delikatne oczyszczanie. Najlepiej coś łagodnego, bez SLSów i alkoholu. Żadnego szorowania — Twoja skóra potrzebuje czułości, nie eksfoliacyjnego terroru.
W tym czasie skóra może wyglądać lekko ziemiście, ale spokojnie — zaraz wróci do formy. To dobry moment na odpoczynek i regenerację, zarówno dla ciała, jak i twarzy.
Faza 2: Folikularna — skóra wraca do życia
To ta część cyklu po okresie, gdy hormony zaczynają znowu pracować na naszą korzyść. Estrogen rośnie, a z nim — blask, nawilżenie i ogólnie vibe „mam wszystko pod kontrolą”. Skóra wygląda świeżo, pory są mniej widoczne, a makijaż trzyma się jak przyklejony.
- To idealny moment, by wrócić do aktywnej pielęgnacji — możesz włączyć lekkie kwasy, witaminę C, czy delikatny retinoid (jeśli Twoja cera go lubi).
- Jeśli planujesz zrobienie tatuażu — serio, to może być niezły czas. Skóra jest bardziej nawilżona i lepiej się regeneruje, więc proces gojenia idzie gładko jak eyeliner w dobry dzień.
- Warto też postawić na maski nawilżające albo odżywcze serum. Niech to będzie taki mini spa tydzień.
Ja w tej fazie czuję się jak bogini — moja skóra współpracuje, włosy się układają, a nawet kawa smakuje lepiej. Ciesz się tym momentem, bo…
Faza 3: Owulacja – szczyt formy (i urody)
Tutaj dzieje się magia. Estrogen osiąga szczyt, progesteron powoli rośnie – to moment, kiedy natura robi wszystko, żebyś wyglądała i czuła się bosko. Skóra jest promienna, jędrna, a policzki mają ten naturalny glow, którego nie uzyskasz nawet najlepszym rozświetlaczem.
To też świetny czas, żeby:
- robić zdjęcia tatuaży – skóra wygląda wtedy po prostu idealnie, więc każdy wzór będzie prezentował się lepiej niż zwykle,
- wypróbować coś nowego – np. roller z jadeitu, albo masaż twarzy gua sha,
- nie przesadzić z nowościami – bo owszem, czujesz się niepokonana, ale skóra wciąż ma swoje granice.
Owulacja to ten moment miesiąca, w którym możesz dać swojej cerze trochę rozświetlenia – lekki makijaż, pyszna dieta i dużo wody naprawdę robią robotę. W końcu zdrowa skóra zaczyna się od środka!
Faza 4: Lutealna – czyli nadchodzi PMS i wojna z pryszczami
Tu zaczynają się schody. Hormony wariują, progesteron przejmuje kontrolę, gruczoły łojowe pracują na pełnych obrotach, a Ty zamiast idealnej tafli zauważasz tłustość, niedoskonałości i powiększone pory. Klasyk.
Ten etap warto potraktować jako czas, by trochę zwolnić i zbalansować pielęgnację. Oto co działa:
- Włącz produkty oczyszczające, ale niezbyt agresywne – np. żel z kwasem salicylowym.
- Maski z glinką pomogą wchłonąć nadmiar sebum i zapobiec niechcianym krostkom.
- Unikaj ciężkich kremów, które mogą zapychać – wybierz lekkie emulsje lub żele.
Z doświadczenia wiem, że PMS potrafi być bezlitosny – moja cera w tym czasie reaguje nawet na nowy puder, a każdy tatuaż wydaje się swędzieć bardziej niż zwykle. Wtedy stawiam na minimalizm: podstawowe kosmetyki, sen, picie wody i zero eksperymentów. Efekty są dużo lepsze niż frustracja i ciągłe testowanie nowych cudów z drogerii.
Hormony, emocje i… pielęgnacja
Nie ma co ukrywać — cykl menstruacyjny wpływa na wszystko. Na skórę, włosy, apetyt, a nawet na to, czy mamy ochotę wyjść z domu. I to całkowicie normalne. Warto poznać swoje ciało i dopasować do niego rutynę pielęgnacyjną, zamiast na siłę robić to, co działało „w zeszłym tygodniu, kiedy było okej”.
To trochę jak z tatuażami — nie każdy wzór pasuje każdemu miejscu na ciele. Tak samo, nie każda pielęgnacja pasuje każdej fazie cyklu. Dopasowanie to klucz.
Pro tip: notuj zmiany
Jeśli chcesz lepiej zrozumieć swoją cerę, zacznij prowadzić mini dzienniczek – zapisz, kiedy pojawiają się niedoskonałości, gdy skóra jest sucha, a kiedy błyszczy się jak kulka disco. Po 2–3 cyklach zobaczysz wyraźne wzorce i łatwiej Ci będzie działać „z wyprzedzeniem”.
A co z tatuażami podczas cyklu?
Wiele dziewczyn pyta mnie, czy można tatuować się przed lub w trakcie okresu. Z mojego doświadczenia: technicznie można, ale lepiej wybrać moment, gdy skóra i nastrój są bardziej stabilne. Okolice owulacji to naprawdę dobry czas — nie tylko skóra wygląda lepiej, ale i próg bólu jest zwykle wyższy (tak, to potwierdzone przez moją tatuażową ekipę i własne doświadczenia).
Podsumowanie – skóra też ma cykl
Twoja skóra nie jest kapryśna, ona po prostu reaguje na hormony. Raz potrzebuje ukojenia, raz oczyszczenia, a czasem odrobiny glow. Nie walcz z nią, tylko współpracuj. Wsłuchaj się w to, co Ci mówi (czasem w formie pryszcza, ale cóż – komunikacja bywa trudna).
Pamiętaj, że pielęgnacja to nie kara, tylko forma troski o siebie – trochę jak tatuaż, który ma znaczenie tylko dla Ciebie. Czasem wymaga planowania, cierpliwości i kilku poprawek, ale efekt potrafi być piękny i trwały.
Najczęściej zadawane pytania
- 1. Czy naprawdę cykl menstruacyjny wpływa na wygląd skóry?
- Tak! Zmiany hormonalne w trakcie cyklu wpływają na ilość sebum, nawilżenie, a nawet koloryt skóry.
- 2. W której fazie cyklu najlepiej robić tatuaż?
- Najlepszy moment to okolice owulacji – skóra jest w świetnej kondycji, a Ty masz większą odporność na ból.
- 3. Czy można używać retinolu w czasie menstruacji?
- Można, ale jeśli Twoja skóra jest wrażliwa, lepiej zrobić wtedy przerwę i postawić na regenerację.
- 4. Co zrobić, gdy przed miesiączką wyskakują krostki?
- Używaj produktów z kwasem salicylowym, ale unikaj mocnych peelów i ciężkich kremów. Lekkie formuły są Twoim sprzymierzeńcem.
- 5. Czy dieta ma wpływ na cerę w cyklu?
- Jak najbardziej! Warto ograniczyć cukier i sól przed miesiączką, a dodać więcej warzyw, owoców i wody – skóra Ci za to podziękuje.
- 6. Dlaczego podczas okresu moja cera jest sucha?
- W tej fazie spada poziom estrogenu, co skutkuje mniejszą produkcją łoju i tym samym suchością skóry.
- 7. Czy można robić peeling w czasie owulacji?
- Tak, jeśli skóra nie jest podrażniona. To wręcz doskonały moment, bo regeneruje się szybciej.
- 8. Czy w trakcie cyklu warto zmieniać kosmetyki?
- Nie trzeba wymieniać wszystkiego, ale dobrze mieć kilka produktów „na zmianę” – lekkie na PMS, mocno nawilżające na okres i rozświetlające na owulację.
- 9. Czy stres przed miesiączką też pogarsza stan cery?
- Tak, kortyzol (hormon stresu) może zwiększać produkcję sebum i nasilać stany zapalne. Dlatego relaks to też element pielęgnacji.
- 10. Co, jeśli moja skóra nie reaguje zgodnie z tym schematem?
- Każda z nas jest inna! Obserwuj siebie i zapisuj, co działa u Ciebie – Twój indywidualny rytm jest ważniejszy niż jakiekolwiek ogólne zasady.

